Wybrałem się dzisiaj na samotną wycieczkę po górzystym terenie. Przezornie zabrałem picie (nie wziąłem jedzenia, przez co jechałem o pustym żołądku) i czapkę na głowę (kiedyś nie zabrałem i długo mnie bolała).
Drogi w fatalnym stanie. Liczyłem, że już je naprawili... ale nic z tego :( Taką drogą musiałem pokonać 800 m podjazdu...
....ale dla ładnych widoków było warto :) Podczas robienia poniższego zdjęcia buty przykleiły mi się do rozgrzanej smoły.
Zjazd również miał nawierzchnię w kiepskim stanie, ale mimo to udało mi się na nim osiągnąć przyzwoitą prędkość. To wzniesienia pomiędzy Wolbromiem a Pilicą.
Powrót drogą krajową, przy której urzędowali jagodziarze.
Pogoda była dzisiaj strasznie niepewna (zawsze mogło zacząć padać), ale wybrałem się na wycieczkę :) Założyłem sobie słuchawki, przez co jechałem szybciej. Dziwne zjawisko ;)
Po powrocie poszedłem do kościoła, albowiem dzisiaj są moje imieniny :)
Byłem najpierw na zakupach (przewiozłem 10 kg mąki :)), później pojechałem sobie sam po rzeczy, których nie kupiliśmy. Oczywiście dłuższą drogą, przez wsie :)
W stronę południową silny wmordewind skutecznie mnie spowalniał, do sklepu gnałem już z wiatrem :)
Wyjechałem nią najpierw na podmokłej łące, potem zawróciłem i pojechałem w inną stronę. Co i rusz natrafiałem kołem na kawałki gruzu albo dziury. Miejscami droga była zalana albo bardzo mocno zarośnięta wysoką trawą, która zdołała skutecznie oczyścić mi łańcuch ze smaru. Po pokonaniu tych dzikich ostępów wyjechałem wreszcie na znanej sobie polnej drodze.
Chciałem sprawdzić, czy jeszcze jedną drogą można dojechać do Obiechowa. Niestety, okazała się zbyt mocno zarośnięta, więc pojechałem inną drogą.
W Obiechowie wyjechałem drogą polną i wyboistą :) Z początku nie wiedziałem, w którym rejonie wyjechałem (ładnie było widać Wolbrom), zorientowałem się dopiero gdy zjechałem niżej.
Później polnymi drogami dojechałem... w to samo miejsce, którym jechałem pół godziny wcześniej :)