Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2017

Dystans całkowity:199.07 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:15
Średnia prędkość:15.02 km/h
Maksymalna prędkość:44.20 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:49.77 km i 3h 18m
Więcej statystyk

Koniecpol.

Niedziela, 25 czerwca 2017 · Komentarze(1)
Szczekociny > Drużykowa > Starzyny > Psary > Wola Kuczkowska > Kuczków > Koniecpol > Koniecpol Stary > Zagacie > Kozaków > Podlesie > Skrajniwa > Mełchów > Posłoda > Bogumiłek > Biała Wielka > Paulinów > Nakło > Siedliska > Tęgobórz > Szczekociny


Kiedy wstawałem rano do kościoła, było bezchmurnie. Z czasem się pochmurzyło, ale nadal było ciepło i nie zanosiło się na deszcz. Gdzieś po 11:00 zebraliśmy się na kolejną wycieczkę.
Silny wiatr dał o sobie znać, utrudniając jazdę w stronę Psar. Również wtedy się okazało, że na innych biegach niż 1 i 2 z tyłu napęd też strzela przy mocniejszym pedałowaniu. No trudno, wymieni się.

W Koniecpolu poszliśmy do Biedronki po lody i po zjedzeniu ruszyliśmy dalej.

                                                          Nie widziałem żadnych gaci.



                                                         Krówki


Nie zapomnieliśmy zabrać przyjaciela, zwanego izotonikiem, który pomógł pokonywać podjazdy.
Z kościoła św. Idziego w Podlesiu dochodziło echo hejnału.


                                              Ursus C-360 z polską prasą Jaga

Z mojego czoła spływały litry potu i co kilka minut wycierałem się szmatką :)
Ostrożnie i powolutku pedałowałem pod wzniesienia, bo każde mocniejsze naciśnięcie pedała oznaczało strzelanie ześlizgującego się z zębów łańcucha.





 
                                          Upamiętnienie bitwy pod Mełchowem

Podczas trasy wypiłem naprawdę dużo wody. No ale w końcu było gorąco.
W Białej Wielkiej przystanek na jedzenie. Musiał mnie akurat wtedy rozboleć brzuch :( 
Dziś tak gorąco, a zapowiadają 38 stopni na południu kraju. Na pewno wtedy nie wyjdę na rower ;)

Upalne kilometry.

Środa, 21 czerwca 2017 · Komentarze(2)
Szczekociny > Bonowice > Grabiec > Zawada Pilicka > Biała Błotna > Wilków > Irządze > Zwyżki > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny

Nareszcie koniec pierwszego roku studiów. Mam już wszystkie wpisy, sesja zdana. Czas na wakacje.
Dzisiaj pierwszy dzień wolnego, zaplanowałem więc jakiś wyjazd. Nie byłem pewny czy jechać, ale się zdecydowałem. Zabrałem z domu rzeczy, napoje i gdzieś po 14:30 wyjechałem.

Wiatr był z zachodu i utrudniał skutecznie jazdę drogą krajową do Zawady Pilickiej. Musiałem zrobić odpoczynek i wodę pić.
Miałem pojechać przez Wilków, ale zdecydowałem się na Białą Błotną, bo więcej km :)


                                                                      Droga do Białej Błotnej

Nie jechało się tędy źle. No może czasami, gdy były większe kamienie. Jechał przede mną ciągnik, wracający z przewracania siana. Musiałem go wyprzedzić, bo kurzył mi po oczach.
Jakoś dałem radę podjechać pod górę w Białej Błotnej, choć kawałek musiałem pchać.
Dobrze jechało się od Wilkowa do Irządz, bo ciągle z górki. Niestety potem było ciężko pokonać kolejne podjazdy :)


                                                                                               Zawadka

Pod koniec trasy jeszcze wstąpiłem do Biedronki.
Wkurzało mnie podczas wycieczki, że jak chciałem ruszyć szybciej, to ZGRZYT. Jakby łańcuch ześlizgiwał się z tylnej zębatki. Chyba trzeba pomyśleć o wymianie napędu.

Boża trasa.

Czwartek, 15 czerwca 2017 · Komentarze(0)
Szczekociny > Rokitno > Kaszczor > Grabiec > Zawadka > Wygiełzów > Turzyn-Pniaki > Lelów > Biała Wielka > Gródek > Nakło > Siedliska > Tęgobórz > Szczekociny

Procesja bożocielna przebiegła dobrze. Nie było upału, choć czasami słońce dobrze grzało w głowę.
Po 2,5 godzinach wróciliśmy do domu i po obiedzie pojechaliśmy na trasę. Po co siedzieć w chacie. Słonko ładne :)
Wiatr był północny, czasem zmieniał kierunek na zachodni. Jechało się całkiem spoko, nawet spora górka w Zawadce była łatwa do pokonania. Pewnie dlatego, że pedałowałem pod nią na najniższym biegu 8 km/h. I chyba tak muszę robić w przyszłości. Chcąc utrzymać prędkość pod górkę, tylko odbieram sobie siły do dalszej jazdy.


                                                           Turzyn-Pniaki


Drogi przez Turzyn-Pniaki nadal nikt nie zrobił. A jakże. Komu by się tam chciało. 
Opady wymyły w drodze korytarze, i jeszcze były spore kamienie i pozostałości starego asfaltu. Nie jechało się tędy przyjemnie.
Za to zrobili świetną drogę do Białej Wielkiej. Nowy asfalt, krawężniki, głębsze rowy. Zatrzymaliśmy się na lody.


    Altanka w Białej Wielkiej. Nawet stojak dla rowerów ma. Szkoda tylko, że szkieł pełno.


Ruszyliśmy dalej. Sprawdziliśmy, dokąd dochodzi pewna droga. Doszła do pól. Zawróciliśmy się i pojechaliśmy w stronę Gródka. Sporo rowerzystów spotykaliśmy. Jeden idiota zamiast patrzeć przed siebie, jechał lewą stroną i jeszcze gadał z kimś przez płot. No co za puzon. Ale olać go.


                                                     Z Gródka w stronę Nakła


W lesie atakowały nas chmary komarów. Nie można się było zatrzymać nawet na chwilę, bo od razu się pierony zlatywały.


                                         Woda stojąca jak zawsze w tym miejscu


Przejeżdżając przez tradycyjną wysoką wodę, koło omsknęło mi się na ukrytym kamieniu i musiałem podeprzeć się prawą nogą, żeby się nie wywalić. Zalałem sobie buta, ale szybko wysechł. Nieco dalej przystanek na jedzenie, czyli chleb i serki twarogowe. Wracając do domu wstąpiliśmy jeszcze na cmentarz.
Dziś w Szczekocinach jakaś disko impreza. Basy takie, że aż podwórko się trzęsło. :)

Znów wracam.

Niedziela, 11 czerwca 2017 · Komentarze(1)
Szczekociny > Drużykowa > Starzyny > Brzostek > Przyłęk > Szyszki > Nakło > Siedliska > Tęgobórz > Szczekociny

Zwichnąłem sobie ramię 24 kwietnia. To było okropne. Przeleżałem tydzień w szpitalu. Później przez cały maj nie mogłem jeździć rowerem z powodu rehabilitacji. Tak poza tym jak zwykle nie miałem chęci jeździć. Dziś w końcu gdzieś pojechaliśmy.

Wiatr był z północy i hamował nas przez jakiś czas. Pod górkę podjeżdżałem początkowo dobrze, choć kondycja słaba.


Na wsi praca wre. Trzeba zdążyć zebrać siano przed przyszłotygodniowymi opadami.


Bocian

Już w Brzostku kolana dawały o sobie znać, ale to nic nie przeszkodziło. W lesie jak zawsze przystanek na jedzenie, potem byliśmy w Nakle na cmentarzu. Jeszcze wstąpiliśmy na cmentarz u nas w Szczekocinach. Jedynym minusem wycieczki były jusznice deszczowe, które krążyły wokół nas i próbowały ukąsić.