Dziś ruszyliśmy w kolejną trasę :) Na początku było trochę chmur,jednak potem się wypogodziło :) Po drodze cykałem fotki kościołom :) Co jakiś czas zmieniałem bluzki,ponieważ od plecaka były przeraźliwie mokre ;/ W Łódzkiem jest jednak cała masa poniszczonych i połamanych dróg :/ Jeden z kościołów :
Było nieźle :) W jednym z miast siedzieliśmy na trawie,posilając się :) Teren był już dużo bardziej płaski.Zdarzały się góry,ale to nie problem :) Nogi,pachwina i kolana strasznie naciągnięte,ale grunt,że kolejny rekord pobity :)
I kolejny wyjazd do babci :) Pogoda była fajna,jednak upał prażył niemiłosiernie :( Przez to na początku nie jechało się zbyt fajnie.Jednak późnym popołudniem było już fajniej :) Górek było dużo,niektóre bardzo długie :/ W jednej z miejscowości zatrzymaliśmy się i pocykaliśmy fotki :)
Poprzez kolejne góry ruszyliśmy dalej :) W Jędrzejowie przystanek na frytki i lody :) Potem jechaliśmy prosto krajówką.Najpierw pod góry,potem z nich zjeżdżaliśmy ;) W końcu dotarliśmy do babci :) Wieczorem już było fajnie :) Picie: 750 ml izotonika, 250 ml herbaty, 750 ml wody gazowanej.Jedzonko: 2 żółtka z majonezem na śniadanie, mielony i rosół u babci.Mimo bólu nóg po powrocie,wyjazd uważam za udany :)
Dziś było święto,dlatego po Kościele i śniadaniu spakowaliśmy klamoty i wyruszyliśmy :) Drogi były ładniejsze.Było pochmurno z przejaśnieniami i okresami trochę popadało :/ Na łące znaleźliśmy pieczarki :) Górek było sporo,niektóre strome.Mimo iż przed wyjazdem nacięliśmy ziół,w czasie wycieczki znów ich nacięliśmy :) Okresami wiał silny wmordewind,który skutecznie nas hamował :/ Jednak i tak ta wycieczka była wspaniała :)
Kolejny wyjazd do babci,ponieważ pogoda była ładna :) Wiało wiatrem zimnym,ale to nie problem :) W Starzynach pożegnaliśmy się z :
I przywitaliśmy się z :
Ale nie na długo :) Na jednym z odcinków drogi w pewnej wsi praca wre,jednak ominęliśmy te kopary i pojechaliśmy dalej :) Do babci dojechaliśmy lekko :) Pod wieczór nadeszły chmury i pokropiło.To była fajna wizyta :)
Wyruszyliśmy na kolejną wyprawę :) Było bardzo dużo górek,po których były zjazdy :) Pod jedną z miejscowości dopadła nas burza z piorunami :/ Po jej odejściu pojechaliśmy dalej.Jednak na dole znów zaczęło padać :/ Potem już sucho :) Dopiero potem napadł nas deszcz,pod który jechaliśmy :) Drogi były ładniejsze.Dystans zrobiony tego dnia jest naszym nowym rekordem.Pobiłem również rekord prędkości maksymalnej :) Jedzenie: bułki ze serkiem,garść chipsów i lód rożek.Picie: szklanka izotonika i herbaty.Mało,ale fajnie się jechało :)