W stronę Koniecpola jechało się zajebiście,szybko i lekko,bo z wiatrem.Dzięki temu średnia się podniosła,ale w drodze powrotnej wiatr wiał w ryja i spadła.Ale dla mnie niezła jest :)
Tu niedawno były kamuchy :)
Przydrożny pomnik.
Mieliśmy jeszcze jechać do Częstochowy i Myszkowa,ale nie wiem,czy się uda.Wakacje dobiegają końca :(
Od dawna nosiliśmy się z zamiarem zrobienia większego dystansu. Święto,a samochodów bardzo dużo,jak w sobotę.
Do Kurzelowa mieliśmy zamiar jechać przez Łachów,ale droga urywa się w lesie i musieliśmy się wrócić.Przy okazji pozwiedzaliśmy trochę wieś.
W Kurzelowie obejrzeliśmy ładny kościół.
Most na Pilicy.Przy okazji wkraczamy w nowe województwo.
Później jeszcze przekąska na boisku i do domu. Pojechaliśmy przez Gościęcin i skręciliśmy w prawo.Mogliśmy jechać przez Borzykowę,ale tam jest do dupy droga i teren jest bardziej pofałdowany.
Ciało wykończone,ale nieważne.Było super i grunt,że tegoroczny rekord ustanowiony.
Po naprawie hamulca pojechaliśmy do znajomego. Jechało się super,żadnego tarcia ani nic. Czekała na nas kiełbasa z chlebem i herbatka :) Na koniec dostaliśmy pomidory i ogórki. W drodze powrotnej uczepił się nas jakiś husky. Widać było,że to nie pies,co sobie lata po wsi,tylko jakiś porzucony. Biegł za nami jakieś 4 km i nie chciał się odczepić. Zgubiliśmy go dopiero podczas zjeżdżania ze zjazdu. Kurde,że też on dał radę tak szybko i długo za nami biec :)
Korciło nas,żeby jechać na trasę,ale od 9 dni nie wsiadłem na rower i kondycha znacząco osłabła.Dodatkowo od zachodu nadchodziło podejrzane zachmurzenie.
Mam nadzieję,że kiedyś wreszcie skończy się upał i niepewna pogoda.