Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2018

Dystans całkowity:150.59 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:08:56
Średnia prędkość:16.86 km/h
Maksymalna prędkość:52.30 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:30.12 km i 1h 47m
Więcej statystyk

Pradła przez Solcę

Czwartek, 30 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Szczekociny - Rokitno - Ołudza - Jasieniec - Solca - Siadcza - Szyce - Sierbowice - Pradła - Zawada Pilicka - Zawadka - Grabiec - Bonowice - Tęgobórz - Szczekociny


Po niedzieli zaczynają się praktyki, więc przejechałem rano dać pani szefowej świstek.
A po południu wyjechałem na ostatnią sierpniową wycieczkę rowerową.
Mama marudziła, że mam nie jechać za daleko, gdzie znowu się wybierasz, blablabla... irytujące to traktowanie mnie jak dzidziusia.
Wyruszyłem od razu, jak ją zawiozłem do pracy.




                                                                    Ciekawe, skąd wzięli tyle opon.




                                                                                              Jasieniec


Coś mi terkotało w tylnym kole. To szelka od sakwy uderzała o szprychy. Zatrzymałem się i poprawiłem ją. Wolałem, żeby mi się nie wkręciła w koło podczas zjazdu do Siadczy. To by się nie skończyło dobrze. Na wszelki wypadek poprawiłem też drugą szelkę. 





                                                                         Ale jakieś buractwo zadymiło!



Nigdy nie udało mi się pokonać podjazdu do Solcy bez prowadzenia roweru. I tym razem musiałem go prowadzić, chociaż tylko kawałek. Ciężko było też jechać na zakręcie pod górkę. Dużo rosło przy drodze śliwy tarniny. Na szczycie zjadłem serek homo czekoladowy z chlebem i napiłem się herbaty.




                                                                     Nie dałem rady podjechać :(




                                                                                         Solca




                                                                                    Bele kiszonki


Super się zjeżdżało do Siadczy, lecz osiągnąłem tylko 50,1 km/h. To wszystko przez przeklęty wiatr z kierunku południowo-wschodniego. W zasadzie pod wiatr miałem od domu aż do Siadczy. W Szycach zadzwoniła mama z pytaniem ,,gdzie jesteś?". Okłamałem ją, że niedaleko Rokitna. :)




                                                                  Nie wybieram się do Krakowa :D 




                                                                    Budynek OSP w Sierbowicach


W końcu dotarłem do Sierbowic i drogi wojewódzkiej nr 794. W stronę Pradeł udało mi się osiągnąć większą prędkość :)



                                                                                I zjeżdżamy!




                                                                                             Pod Pradłami


Świetnie jechało się też przed Pradłami z górki. Nawet wyprzedziłem rozpędzony traktor na prostej :D Zabrałem ze sobą szmatę do przecierania czoła. I dobrze, nie chcę ciągle ścierać potu z czoła dłonią. Nogi zaczęły powoli odmawiać mi posłuszeństwa - znowu za bardzo szarżowałem przy pedałowaniu. Wspomagałem się całą trasę izotonikiem i wodą mineralną gazowaną oraz wcześniej wspomnianą herbatą. W Zawadce zjadłem drugi serek z chlebem. Nie chciałem jeść na początku, ale za chwilę brzuch zaczął wołać jedzenia.
Mimo tego, że wiatr mnie nieźle zmęczył, wycieczkę uważam za udaną.

Trekkingiem po lesie

Środa, 22 sierpnia 2018 · Komentarze(1)
Szczekociny -  Bógdał - Tarnawa Góra - Szczekociny

Założyłem tematy z prezentacją mojego roweru na kilku forach rowerowych, których nazw nie przytoczę.
Odpowiedź dostałem tylko na jednym. Na pozostałych nie ma ani jednego posta.
W sumie czego ja się spodziewałem? Odpowiedzi dostają tematy z rowerami znanych marek, takich jak Giant, Merida, Cube czy Kross. Jeśli twój rower nie jest markowy, możesz odpuścić sobie jego pokazywanie na forach. I tak ci nikt go nie skomentuje.

No ale odłóżmy gdybanie na temat for rowerowych i przejdźmy do notki :)
Chciałem wykorzystać piękną pogodę do sprawdzenia drogi, którą nie pojechałem ostatnio z powodu niepewnej pogody.
Do Tarnawej Góry dotarłem przez las. Okazało się, że mój trekking nie nadaje się do jazdy po nim. Strasznie mnie rzucało na piasku i korzeniach.





Dotarłem do pola, ale było ogrodzone przed dzikami i obrałem inną drogę. Wyjechałem przy domach :)
Nareszcie zaczął się asfalt.






Zjechałem na dół i sprawdziłem jeszcze inną drogę, robiąc kolano przez łąkę.
W Tarnawej Górze jechał przede mną pojazd do przewozu osób niepełnosprawnych. Co chwila się zatrzymywał i w końcu zawrócił.
Muszę sobie skombinować mini termometr. Temperatura mierzona na oko.

Rower nerwy ukoi

Sobota, 18 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Pewna osoba w domu wkurwiła mnie porządnie, jak zwykle narzekając na wszystko.
No to poszedłem na rower, żeby się odstresować.
Miało być więcej kaemów, ale znienacka wyszło ciemne chmurzysko, a ja nie zabrałem żadnego odzienia antydeszczowego, bo nie przewidywałem opadów i zawróciłem inną drogą.
Echhhh przydałby mi się jakiś kolega na rower, bo nie mam z kim jeździć oprócz taty.
Chujnia i śrut normalnie. Wszyscy razem jeżdżą z jakimiś kolegą czy dziewczyną, a ja nie mam ani tego, ani tego. ;(




Przez Secemin do Dzierzgowa

Czwartek, 16 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Do babci
Szczekociny - Drużykowa - Starzyny - Psary - Secemin - Bichniów - Czaryż - Wola Czaryska - Bieganów - Dzierzgów - Perzyny - Moskorzew - Goleniowy - Chałupki - Szczekociny

Tradycyjnie święto Matki Boskiej Zielnej spędziliśmy aktywnie. Co roku tego dnia odbywa się odpust w Dzierzgowie i dzisiaj pojechaliśmy tam na rowerze.
Przed wycieczką podjechaliśmy niedaleko samochodem, żeby pozbierać zioło, a dokładnie wrotycz pospolity.

Chmurzyło się i zanosiło na deszcz, ale spadło dosłownie kilka kropelek deszczu. Jak dalej tak będzie, to kiepsko widzę sezon grzybowy w tym roku. :( A najgorsze, że deszcze leją wokół, a omijają mnie.
Jechało się komfortowo, chociaż wiatr miejscami nieźle nas hamował.
Zatrzymaliśmy się na wiadukcie w Psarach. Na torach kolejowych widziałem gościa, sprawdzającego czy śruby są dokręcone. Niefajnie tak samemu pracować w takie święto.
















Widziałem przy drogach urodzaj owoców. Najwięcej rosło śliwek, zarówno mirabelek jak i węgierek. Dużo też rosło jabłek. Ja w Starzynach spróbowałem dziko rosnących gruszek. Były miękkie i słodkie. A jednak owoce z dziko rosnących drzew też potrafią być smaczne.







Pod Wolą Czaryską był przystanek na pożywienie. Pod Dzierzgowem zauważyłem kurki, rosnące w krzakach. Bardzo miły był ten grzybowy akcent. Wkurzało mnie to, że akurat wtedy zaczęło jechać więcej samochodów.







Słyszałem co jakiś czas wybuchy petard. Nie cierpię tego. To zabawa dla gówniarzy. Na samym odpuście nie byliśmy, bo już było za późno. Po wizycie na cmentarzu ruszyliśmy dalej i zatrzymaliśmy się u babci. Dawno już u niej nie byliśmy na rowerach.
Z Moskorzewa do Goleniów dotarliśmy nowo zrobionym ciągiem pieszo-rowerowym.







Znowu zapomniałem, żeby pedałować równym tempem i nie zrywać. Wydawało mi się, że za wolno jadę i cisnąłem na chama. Potem było mi ciężko kręcić. :(

Krótko ze szwagrem

Niedziela, 5 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Przejechałem się ze szwagrem do Rokitna i z powrotem.
I tak dzisiaj się z tatą nigdzie na rower nie wybieraliśmy, więc tym lepiej.
Musiałem pedałować wciąż intensywnie, bo on jechał szosówką i wciąż jechał przede mną.
Przez to średnia po raz pierwszy w życiu taka wysoka. :)