Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2016

Dystans całkowity:369.45 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:27
Średnia prędkość:16.46 km/h
Maksymalna prędkość:56.30 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:52.78 km i 3h 12m
Więcej statystyk

Kilometrowy koniec miesiąca.

Czwartek, 30 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Trasa : Szczekociny > Rokitno > Ołudza > Jasienec > Solca > Siadcza > Kidów > Dzwonowice > Pilica > Kocikowa > Pilica > Dzwonowice > Dzwonowice-Sierbowice > Sierbowice > Pradła > Zawada Pilicka > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny

W zeszłym roku zaplanowałem trasę do Pilicy, a dzisiaj postanowiłem ją zrealizować.
Chciałem wyjechać w miarę wcześnie, ale znów coś mnie opóźniło i wyjechałem dopiero o 14:00.
Ponownie włożyłem słuchawki do uszu i tak sobie jechałem.

Liczyłem, że zrobili już drogę w stronę Solcy, niestety jeszcze nie jest gotowa.
Zrobili już za to zjazd do Siadczy. W porównaniu do poprzednich tras przez tą miejscowość, zjeżdżało się zajerąbiście ;)


                                                        Kościół w Kidowie

Teren był dość mocno górzysty, a podjazdy albo krótkie i strome, albo długie i łagodne.


                                                   Wzniesienia w okolicach Olkusza


W końcu dojechałem do miejscowości Pilica, lecz skończyła się za kilkaset metrów.
Aby dotrzeć do centrum miejscowości, pokonałem jeszcze jeden duży podjazd.


                                                          Rynek w Pilicy


Podjechałem jeszcze na chwilę do Kocikowej, aby zobaczyć główne źródło rzeki Pilicy.
Wody jednak nie było.


                                         Główne źródło rzeki Pilicy, niestety wody brak


W końcu rozpocząłem drogę powrotną.
Nad wzniesieniami zaczęły tworzyć się jakieś podejrzane chmurki, ale nie przejąłem się tym.
Niestety, siła do pokonywania podjazdów uleciała ze mnie, choć nie wypiłem w ogóle izotonika.
Pod dłuższe podjazdy pchałem, bo nie chciało mi się już męczyć pedałując.



                                              Kościółek w Dzwonowicach-Sierbowicach


Pod Pradłami w lesie zatrzymałem się na jedzenie, picie, film i potrzebę.
Kolejny przystanek zrobiłem w Zawadce przy torach (jechało Pedolino) i jeszcze kolejny pod wiaduktem.
Jeszcze w Pradłach zobaczyłem, że z chmureczek utworzyło się chmurzysko.
W Zawadce było jeszcze większe.


                                                Chmura burzowa w Zawadce


Nie bałem się, że zmoknę, bo miałem już niedaleko do domu. Padać zaczęło pół godziny po moim powrocie.
No i czerwcowe kilometry zakończone :)

Niedaleko.

Czwartek, 23 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Trasa : Szczekociny > Rokitno > Kaszczor > Grabiec > Zawada Pilicka > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny

Dziś upał, ale mimo tego pomyślałem, że zrobię jakąś niewielką traskę.
Zabrałem izotonik i wodę, po czym wyjechałem po 14:00.
Nie piłem jednak izotonika co chwilę, aby utracić potem wszystkie siły :)

Napis na drodze do Rokitna to już nie wszystko. Teraz od dłuższego czasu istnieje kolejny napis na ścianie wiaduktu kolejowego w Zawadce :)


                                                    Tak, bardzo lubię pociągi.

W pocie czoła.

Wtorek, 21 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Trasa : Szczekociny > Bonowice > Grabiec > Zawada Pilicka > Pradła > Siemięrzyce > Kroczyce > Lgota Murowana > Piaseczno > Skarżyce > Piecki > Blanowice > Zawiercie > Kromołów > Żerkowice > Przyłubsko > Pradła > Zawada Pilicka >  Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz >  Szczekociny


Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem pojechania rowerem do Zawiercia. Dzisiaj postanowiłem zrealizować cel :)
Zobaczyłem, że nie zanosi się na burzę, więc zabrałem w razie czego kurtkę, plecak z wyposażeniem i wyjechałem z domu po 13:40.
Na chwilę wstąpiłem do Biedronki po trzy izotoniki (nie chciało mi się parzyć herbaty, a poza nią były tylko słodkie, wzmagające pragnienie napoje) i dwie bułki drożdżowe. Tak przygotowany opuściłem Szczekociny.

Założyłem sobie słuchawki na uszy i co jakiś czas popijałem izotonika, co niwelowało zmęczenie w nogach.


                                                 Góra Zborów


Widoczne na zdjęciu zachmurzenie powodowało we mnie wątpliwości, czy aby na pewno powinienem jechać do Zawiercia.
Ale pomyślałem, że mam kurtkę i nic mi nie grozi. Kontynuowałem więc trasę.



                                               Kościół w Kroczycach


Chwilę później zadzwoniła Mama i wytłumaczyłem jej, gdzie jestem.
Przed Piasecznem spadła na mnie kropla deszczu, co tylko powiększyło moje wątpliwości, czy aby na pewno powinienem jechać do Zawiercia.
Po namyśle uznałem, że na horyzoncie nie ma już niczego podejrzanego i postanowiłem jechać. W końcu od celu dzieliło mnie tylko 6 km.

Po 30 km zacząłem odczuwać skutki popijania izotonika.
Przez to, że redukował zmęczenie, jechałem wcześniej szybciej.
Teraz utraciłem siły. Każdy podjazd był dla mnie niesamowicie trudny do pokonania.


                                            Na dole Zawiercie

W końcu dotarłem do upragnionego celu. Następnie, przebijając się przez miasto, począłem powrót do domu.
Niestety, praktycznie cała siła w nogach ze mnie wyparowała i musiałem pchać rower pod dość długi podjazd w kierunku Kromołowa.
Przystanąłem na jakiś czas na chodniku, zjadłem bułkę i popiłem izotonikiem, mając nadzieję, że przywróci mi to siły do dalszej jazdy.



                                                      Trzeba uważać


Za chwilę znów zadzwoniła Mama i znów jej mówiłem, gdzie jestem.


                                                W oddali widoczne kominy z Huty Katowice

Po przejechaniu powyższego fragmentu drogi zjechałem z naprawdę porządnego zjazdu.
Późniejsza droga przez Przyłubsko była już lżejsza do pokonania.
W Zawadzie Pilickiej przystanąłem na ostatnią bułkę i izotonika.

Przez całą trasę spływały ze mnie hektolitry potu, no i potwornie się zmęczyłem.
Ale grunt, że się udało :)

Czas na wycieczkę :)

Niedziela, 19 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Trasa :  Szczekociny > Drużykowa > Starzyny > Psary > Kluczyce > Wola Kuczkowska > Kuczków > Kuźnica Wąsowska > Wąsosz > Koniecpol > Koniecpol Stary > Zagacie > Kozaków > Podlesie > Skrajniwa > Mełchów > Drochlin > Lelów > Staromieście > Wilgoszcza > Mikołajewice > Wygiełzów > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny

Wczoraj nareszcie zamontowaliśmy u mnie nowe pedały. Tym razem metalowe, błyszczące i w ogóle... :)
Jedno wykręciło się bez problemu, natomiast drugie chyba zardzewiało w środku, bo za cholerę nie szło go się pozbyć.
Trzeba było użyć imadła i odkręcić korbę.

Dziś po trudnym obudzeniu się zobaczyłem słoneczną, bezchmurną pogodę.
Dlatego też pomyślałem, że warto byłoby powtórzyć trasę z 11 listopada 2013 roku, tylko innymi drogami.
Wyjechaliśmy z domu po 11:30.
Nie potrafiłem jednoznacznie określić kierunku wiatru - ni to ze wschodu, ni to z północy.



                                                                    To się nazywa droga :)

Gardło wyschło mi dość szybko i musiałem przystanąć na wodę.




                                                                       Pan Bociek


Zamiast jechać przez Koniawy, pojechaliśmy przez Koniecpol , aby było więcej km.



                                                          Lody w Koniecpolu

Następnie pojechaliśmy przez znane z innej wycieczki miejscowości : Zagacie i Kozaków.




                            Kościół św. Idziego w Podlesiu, niestety zbyt zasłonięty drzewami


Odcinek drogi w stronę Skrajniwy był koszmarny. Wiatr ucichł i strasznie grzało słońce.
Człowiek się męczył, bo było do tego pod górę. Z czoła spływały mi strumienie potu.
Wokół mnie krążył tzw. koński bąk, ale na szczęście mnie nie dziabnął :)
Za Skrajniwą skręciliśmy zbyt wcześnie, wyjeżdżając w Mełchowie i skracając przypadkiem trasę.
Aby nadrobić tą stratę, zamiast jechać przez Lelów, pojechaliśmy przez Staromieście.



Kościół w parafi Wniebowzięcia NMP w Staromieściu. Na zdjęciu widoczne również starodawne urządzenie do cięcia kamienia.

Po jakimś czasie na niebie pojawiło się kilka ciemniejszych chmurek. Były dobrze widoczne (razem ze smugami opadowymi) z Wilgoszczy.
Kiedy zbliżaliśmy się do Irządz, zaczęło padać i schowaliśmy się pod zlewnię.
Chwilę później schronienie znalazła tam również grupka innych rowerzystów :)
Kiedy deszcz zaczął się zmniejszać, pojechaliśmy i zobaczyliśmy, że 100 metrów od zlewni było sucho.... Bardzo lokalny opad ;)

Niedaleko domu skręciłem w inną ulicę, aby dokręcić dystans do równej liczby. Inaczej byłoby zajebane 79.50 km :(

Rowerowo do babci.

Niedziela, 12 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Do babci
Trasa : Szczekociny > Chałupki > Sprowa > Raszków > Bugaj > Krzelów > Swaryszów > Sędziszów > Marianów > Nowa Wieś > Słupia > Rawka > Chebdzie > Moskorzew > Dalekie > Tarnawa Góra > Szczekociny


Dłuuuuugi okres czasu nie jeździliśmy z Tatą rowerowo do babci.
Niedziela miała niby przynieść opady deszczu, jednak nic z tego (jak zwykle - kontynuacja długotrwałej już suszy). 
Tak więc rano po kościele jak zwykle do Biedronki, następnie po śniadaniu szykowanie i wyjazd.

Zastanawiałem się wcześniej, czy ubrać długie spodnie, bo wiatr był dość zimny. 
Jednakże było zbyt ciepło, więc ubrałem krótsze.
Jechało się dobrze, pomimo uszkodzonego pedała, które trzeba było zadrutować, aby noga się nie zsuwała.
W Raszkowie skręciliśmy w kamienną drogę i wyjechaliśmy po drugiej stronie lasu.
Potem w Krzelowie zatrzymaliśmy się przy źródełku.


                                                                 Kapliczka w Krzelowie

W Sędziszowie poszliśmy do Biedronki po lody, a po dojechaniu do Słupii zatrzymaliśmy się na mielone.



                                                          Wciąż niegotowy fragment drogi do Chebdzi

W końcu dojechaliśmy do Babci i posiedzieliśmy tam kilka godzinek, po czym ulotniliśmy się.

Gmina Pilica.

Wtorek, 7 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Trasa : Szczekociny > Rokitno > Ołudza > Jasieniec > Solca > Siedliszowice > Pradła > Zawada Pilicka > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny


Miałem wczoraj gdzieś pojechać, ale czułem jeszcze kolana po niedzielnym spacerze po Chorzowie.
Przesunąłem więc trasę na dzisiaj.
Wyjechałem dość późno, bo dopiero po 14:10.

Urozmaiciłem trochę wycieczkę i już za miastem założyłem sobie słuchawki.
Jechałem sobie, słuchając swoich ulubionych kawałków (nie powiem jakich, bo i tak nikomu się nie spodobają, albo ktoś będzie się śmiał) :) 


                                                   Uprawa facelii w Ołudzy


Za Ołudzą zaczęła się ponad dwukilometrowa górka, w dodatku z bardzo kiepską nawierzchnią.
Teraz rozpoczęli tu niby ,,naprawę".


                                      To ma być remont drogi?

Ale chociaż pogoda była świetna i widoki ładne :)


                                                    Widok z Solcy


Musiałem potem wybrać odpowiednią drogę :)


                                              Którędy do Siedliszowic?


Wybrałem drogę w lewo, zjechałem z górki i skręciłem w prawo. Na dole okazało się, że obydwie drogi się ze sobą spotykają ;)



                                                    W stronę Siedliszowic

Asfalt wkrótce się skończył i musiałem pokonywać polne oraz leśne drogi.
Jedne zajeżdżone, drugie piaszczyste i z kamieniami.
W końcu wyjechałem u celu :)


                                                Nareszcie Siedliszowice!


Podjechałem pod widoczny podjazd, po czym już zjeżdżałem z najbardziej stromego zjazdu, jaki kiedykolwiek spotkałem.
Mogłem spokojnie rozpędzić się do 60 km/h (a może więcej), ale na dole było skrzyżowanie :( 
Później wyjechałem w Pradłach i pognałem do domu, przy okazji zahaczając o sklepy.