Upał był,ale wyruszyliśmy na kolejną trasę :) Do celu i z powrotem była masa długich i stromych podjazdów.Nie obyło się oczywiście bez kąpieli :) Pod niektóre góry wjeżdżało mi się ciężko :/ Za to były też długie i strome zjazdy :) Dystans pokonany w tej wycieczce to nasz rekordowy dystans,większy niż wielki górski rajd 16 lipca 2011 roku.Izotonika nie zabrakło,zrobiliśmy też inne zakupki :) Pocykaliśmy też fotki :) Do domu wróciliśmy po jedenastej wieczorem.Następnego dnia ból mięśni :/ Ale fajna była ta wyprawa :)
I kolejna wyprawa.W lesie planowaliśmy nazbierać poziomek,jednak nie było ich dużo.Za to skusiły nas jagody,których nazbieraliśmy cały litrowy słój.Niestety,puściły sok :/ Ale były jadalne ;) Do późnego popołudnia było sucho.Pod wieczór,podczas powrotu do domu,złapał nas deszcz :/ Na szczęście posiadaliśmy kapoty ;) Wiał bardzo silny,porywisty wmordewind :/ Izotonik nam oczywiście towarzyszył.Na szczęście z powrotem było lekko :)
Fajnie ciepło dziś było i woda poświęcona,więc jadąc do babci wstąpiliśmy na kąpielisko :) Na szczęście woda była ciepła :) Widoki były ładne.Izotonik jak zwykle był naszym towarzyszem :) Spaliłem się na kolor czerwony :( Ale na szczęście mieliśmy krem łagodzący w plecaku :) Plecy miałem przeokropnie mokre od plecaka ;/ Wycieczka udana była.
Boże Ciało,a więc i procesja.Po powrocie i śniadaniu spakowaliśmy klamoty i w drogę ;) Górek bardzo dużo i drogi raz dziurawe,raz równe ;/ Prognozy zapowiadały deszcz,ale na szczęście było słonko ;) Kilka razy osiągnęliśmy prędkość powyżej 40 ;) Wycieczka była udana ;) Ale nogi oczywiście bolały po powrocie :/