Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki samotnie

Dystans całkowity:2891.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:178:41
Średnia prędkość:16.18 km/h
Maksymalna prędkość:56.30 km/h
Suma kalorii:390 kcal
Liczba aktywności:68
Średnio na aktywność:42.53 km i 2h 37m
Więcej statystyk

Uff jak gorąco, puff jak gorąco...

Środa, 1 lipca 2020 · Komentarze(1)
Szczekociny - Rokitno - Kaszczor - Grabiec - Zawada Pilicka - Wilków - Irządze - Zawada Pilicka - Zawadka - Grabiec - Bonowice - Tęgobórz - Szczekociny

Niemal bezchmurne niebo i wysoka temperatura - warunki całkiem niezłe do roweru. Nie siedziałem więc kolejnego popołudnia przed komputerem, tylko najadłem się, spakowałem picie i w drogę. Irytowały mnie już od początku duże ilości przejeżdżających samochodów. Niby lokalne drogi, a ruch jak na autostradzie. W dodatku przeważnie obce rejestracje typy PO, WX, KR, OOL, SK, SBE.. czego oni tu chcą? Niech zjeżdżają z powrotem do siebie!











Rolnicy zabrali się za przewracanie i belowanie siana. Z tym że niektóre łąki ze skoszonym sianem przypominały mokradła, więc nie wiem jak je pozbierają. Chyba już to siano zgnije, bo od jutra znowu ulewy mają być.






Nagle pojawił się za mną tir, oczywiście z rejestracją WPI. Czego te gnoje tutaj chcą? To są drogi dla osobówek, a nie do takich wielkich krów. Kilka minut później, w Kaszczorze, gdzie była wąska i lokalna dróżka, spotkałem następnego tira z rejestracją SZY! A na tej drodze było chyba 5 czy 8 ton ograniczenia. Sobie cwaniaczki z firm przewozowych znaleźli drogi na skróty. Szkoda, że nie było policji.
Jak zwykle duże połacie zboża na polach się położyły. Więcej nawozu trzeba było sypnąć! A później my tą chemię zjadamy i chorujemy na nowotwory i wrzody.
W Grabcu na zakręcie przed fotoradarem były roboty drogowe i ruch wahadłowy, ale spokojnie przejechałem. Idioci się wyprzedzali.










W pobliżu Zawadki podjechałem tradycyjnie pod budujący się do tej pory dom. Zrobili sobie jakieś natryski czy fontanny - wyglądało to świetnie. Jako że było gorąco, na taki widok aż chciało się wykąpać.




                                                               Ojej! Asfalt do Białej Błotnej!


Chciałem zatrzymać się w swoim tradycyjnym miejscu koło przepustu pod torami kolejowymi, ale ktoś już mnie ubiegł i zatrzymałem się po drugiej stronie. Nadjechał samochód. Nawet na jakichś wąskich dróżkach wysypanych szlaką nie ma spokoju!
Miałem już skręcać do Zawadki i zrobić te 30 km, ale moją uwagę zwrócił asfalt idący w stronę Białej Błotnej. Zrobili całą drogę! Miło się zaskoczyłem i pojechałem w tą stronę. Dawniej były tutaj kamienie, piach i resztki smoły. Nie dojechałem do samej Białej Błotnej, ale zboczyłem w prawo do Wilkowa. Widziałem asfalt na moście i pomyślałem, że cała droga będzie dalej asfaltowa. Nie była :( To skrócenie okazało się dobrym pomysłem, bo zacząłem opadać z sił. Regularnie uzupełniałem płyny, robiłem przystanki i miałem czapkę na głowie, ale zbytnio to nie pomagało.





W Irządzach była fajna pizzeria z misiem Yogi w szyldzie. Aby kilometry się zgadzały, nie zjechałem prosto do Zawady Pilickiej, lecz zboczyłem, by z bardzo fajnej górki zjechać z powrotem tam, gdzie skręcałem na Białą Błotną. Bałem się, widząc wielkiego owczarka puszczonego luzem, dlatego zwolniłem i poczekałem, aż wejdzie na podwórko i potem przyspieszyłem, by w razie czego nie dopadł mnie. Na szczęście nawet nie wyleciał.



 
                                                         Belowanie siana w Zawadce

W Zawadce dokończyłem izotonika, a w Bonowicach zatrzymałem się ostatni raz na mineralkę. Ryj miałem w kolorze barszczu czerwonego Winiary i cały byłem mokry. Ot uroki jazdy z nadwagą. Ale się cieszę, że nie zmarnowałem słonecznego popołudnia w domu.

Pradła przez Solcę

Czwartek, 30 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Szczekociny - Rokitno - Ołudza - Jasieniec - Solca - Siadcza - Szyce - Sierbowice - Pradła - Zawada Pilicka - Zawadka - Grabiec - Bonowice - Tęgobórz - Szczekociny


Po niedzieli zaczynają się praktyki, więc przejechałem rano dać pani szefowej świstek.
A po południu wyjechałem na ostatnią sierpniową wycieczkę rowerową.
Mama marudziła, że mam nie jechać za daleko, gdzie znowu się wybierasz, blablabla... irytujące to traktowanie mnie jak dzidziusia.
Wyruszyłem od razu, jak ją zawiozłem do pracy.




                                                                    Ciekawe, skąd wzięli tyle opon.




                                                                                              Jasieniec


Coś mi terkotało w tylnym kole. To szelka od sakwy uderzała o szprychy. Zatrzymałem się i poprawiłem ją. Wolałem, żeby mi się nie wkręciła w koło podczas zjazdu do Siadczy. To by się nie skończyło dobrze. Na wszelki wypadek poprawiłem też drugą szelkę. 





                                                                         Ale jakieś buractwo zadymiło!



Nigdy nie udało mi się pokonać podjazdu do Solcy bez prowadzenia roweru. I tym razem musiałem go prowadzić, chociaż tylko kawałek. Ciężko było też jechać na zakręcie pod górkę. Dużo rosło przy drodze śliwy tarniny. Na szczycie zjadłem serek homo czekoladowy z chlebem i napiłem się herbaty.




                                                                     Nie dałem rady podjechać :(




                                                                                         Solca




                                                                                    Bele kiszonki


Super się zjeżdżało do Siadczy, lecz osiągnąłem tylko 50,1 km/h. To wszystko przez przeklęty wiatr z kierunku południowo-wschodniego. W zasadzie pod wiatr miałem od domu aż do Siadczy. W Szycach zadzwoniła mama z pytaniem ,,gdzie jesteś?". Okłamałem ją, że niedaleko Rokitna. :)




                                                                  Nie wybieram się do Krakowa :D 




                                                                    Budynek OSP w Sierbowicach


W końcu dotarłem do Sierbowic i drogi wojewódzkiej nr 794. W stronę Pradeł udało mi się osiągnąć większą prędkość :)



                                                                                I zjeżdżamy!




                                                                                             Pod Pradłami


Świetnie jechało się też przed Pradłami z górki. Nawet wyprzedziłem rozpędzony traktor na prostej :D Zabrałem ze sobą szmatę do przecierania czoła. I dobrze, nie chcę ciągle ścierać potu z czoła dłonią. Nogi zaczęły powoli odmawiać mi posłuszeństwa - znowu za bardzo szarżowałem przy pedałowaniu. Wspomagałem się całą trasę izotonikiem i wodą mineralną gazowaną oraz wcześniej wspomnianą herbatą. W Zawadce zjadłem drugi serek z chlebem. Nie chciałem jeść na początku, ale za chwilę brzuch zaczął wołać jedzenia.
Mimo tego, że wiatr mnie nieźle zmęczył, wycieczkę uważam za udaną.

Znowu te upały

Czwartek, 5 lipca 2018 · Komentarze(2)
Szczekociny - Tęgobórz - Siedliska - Nakło - Przyłęk - Brzostek - Starzyny - Drużykowa - Szczekociny

Strasznie upał dzisiaj prażył, ale nie zniechęcił mnie do kolejnej wycieczki.
Chciałem sprawdzić nową nawierzchnię na odcinku Nakło - Przyłęk.
Szkoda, że wcześniej nie doczytałem, ile jej zrobili i wyjechałem przekonany, że do samego Przyłęka jest nowiutki asfalt. :)
Starałem się pedałować równym tempem, bez zrywania i jechało się przyjemnie mimo upału.
Zabrałem ze sobą nową torebkę na ramę, kupioną w Auchanie. Jest lepsza od poprzedniej, bo się nie przekręca i jest stabilna.



                                            Na wiadukcie w Nakle kładą już nawierzchnię




                                                            Początek nowej nawierzchni...




                                                       ...i ZONK - znowu to samo dziadostwo :(

Po około 700 metrach skończyła się nowa nawierzchnia.
No cóż, musiałem się dotłuc do Przyłęka tym samym wyrobem drogopodobnym, co zawsze :)
Oczywiście często piłem wodę i izotonika, a na głowie miałem czapkę z daszkiem.
I myślę, że to mi pomogło przeżyć ten zasrany upał.

Przypomnieć sobie stare trasy

Środa, 20 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Trasa: Szczekociny - Rokitno - Obiechów - Węgrzynów - Stary Węgrzynów - Czekaj - Swaryszów - Sędziszów - Tarnawa - Nowa Wieś - Słupia - Wywła - Goleniowy - Chałupki - Szczekociny

Dzisiaj były godziny rektorskie na uczelni - dzień wolny dla mnie. I dobrze :)
Wykorzystałem ten dzień, żeby sobie pojechać na wycieczkę.
Chciałem sobie przypomnieć stare drogi, którymi jeździłem kilka lat temu z tatą.
Nawet kupiłem wczoraj na drogę dwa 7daysy i jakiegoś batona oshee vitamin musli.
Wybrałem się bez izotonika (!).



    Niewielka kapliczka św. Jana w Obiechowie, spod której wypływa mała rzeczka Przykopa




                                                                    Węgrzynów




                                                             No dobrze, poczekam



Zatrzymałem się w Krzelowie przy źródle dopływu rzeki Mierzawy.
Zawsze się tu zatrzymywałem z tatą podczas wycieczek.
Wygląda na zasyfione, ale woda z niego jest dobra do picia.
Nabrałem jej do butelki - była bardzo zimna, ale zagrzała się po drodze.
Zjadłem też połowę tego batona oshee, ale nie odczułem jakiegoś pałera. ;)


                                       Źródło wygląda na brudne, ale woda jest dobra



                                 Cmentarz ofiar egzekucji z 1944 roku w Swaryszowie



W końcu dojechałem do Sędziszowa i zacząłem drogę powrotną.
Zacząłem opadać z sił i coraz bardziej odczuwałem kolana.
W Słupii zatrzymałem się, by zjeść 7daysy i odpocząć. Batona dokończyłem w Goleniowach.



                                              Nareszcie Goleniowy! Dom już niedaleko



Dystans wynosiłby 49 km z groszami, dlatego wydłużyłem drogę przez okolicę.
Przypomniałem sobie swoje dawne wycieczki z tatą, chociaż zmęczyłem się bardzo mocno.
Ale za to średnia jest zadowalająca :)

Czwartek na rowerze

Czwartek, 10 maja 2018 · Komentarze(1)
Trasa : Szczekociny > Drużykowa > Starzyny > Celiny > Wola Czaryska > Ojsławice > Rędziny > Drużykowa > Szczekociny

Straszyli burzami na południu kraju, ale na nic się nie zanosiło.
Dzisiaj też miałem wolne od studiów (godziny rektorskie) i postanowiłem wybrać się na kolejną wycieczkę.
Na początku dupa bolała, ale szybko przestałem ją odczuwać :)

Chciałem zobaczyć, czym jest pewien kolorowy obiekt, który zawsze widać na polach w Drużykowie.
Skręciłem w polną drogę i nie zdołałem już go wypatrzeć. No trudno, innym razem ;)


                                   Stary, zniszczony przystanek w Starzynach

Zatrzymałem się na odpoczynek przy starym przystanku w Starzynach. Obok niego jest nowo zrobiona droga i chciałem zobaczyć, dokąd dochodzi. Wyszła w Celinach. Pokręciłem się po nich i skręciłem w końcu tam, gdzie jakieś 7 lat temu pchaliśmy z Tatą rowery, bo było piaszczyście. Teraz jest już ładnie wyasfaltowane.


                                                  Nowo zrobiona droga do Celin


            I pomyśleć, że dawniej trzeba było pchać tędy rowery, bo tak dużo piachu było :)


                                                                 Wola Czaryska

Wyjechałem zgodnie z oczekiwaniami w Woli Czaryskiej. Później skierowałem się na Ojsławice. Dawniej często jeździłem tędy góralem na kołach 24" z Tatą do babci.


                                                                    Ojsławice

W oddali widziałem kilka burzowych chmurek, ale wszystko było bardzo daleko od nas.
Przez część trasy przeszkadzał mi silny wiatr.
No i tym rowerem mogę podróżować bez problemu, bo jeździ dużo lżej niż poprzedni :)

Już się poczuj pewnie

Środa, 9 maja 2018 · Komentarze(2)
Trasa : Szczekociny > Rokitno > Kaszczor > Grabiec > Zawada Pilicka > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny

Szykował się dzisiaj okropny dzień na uczelni. Zajęcia od 8:00 do 19:00 i do tego okienko od 11:00 do 15:00.
Ale wykombinowaliśmy tak, żeby wyjść wcześniej. I o 14:20 byłem już w domu :)
Pomyślałem, że nie będę siedział jak mosiek. Po obiedzie spakowałem plecak i wybyłem ;)
Miałem od niego bardzo mokre plecy, ale nie mogłem położyć go na bagażniku, bo był za duży i spadłby w czasie jazdy.
W Częstochowie nieźle polało, ale byłem pewien, że u nas nie będzie żadnych opadów. Niebo było czyste, a chmury daleko.

Dzięki tej pewności siebie musiałem schronić się w Zawadce pod wiaduktem kolejowym przez burzą i intensywnymi opadami :)
Wyłączyłem obydwa telefony w obawie, że ściągnę na siebie wyładowanie.
Jak tylko przestało padać, ruszyłem dalej do domu. Musiałem jeszcze przeczekać drugą falę opadów na przystanku autobusowym.


                      Częściowe schronienie. Dlaczego? Bo porywisty wiatr naganiał deszcz pod wiadukt. :/


                                                           No i z takiej chmureczki tak grzmiało i lało


                                                                 Ups, nadchodzi kolejna porcja opadów!

Już więcej nie wybiorę się na rower, gdy będą zapowiadali burze ;)

Zrobiło się wiosennie

Wtorek, 3 kwietnia 2018 · Komentarze(1)
Trasa : Szczekociny > Rokitno > Kaszczor > Grabiec > Zawada Pilicka > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny


Święta i po świętach... ale ja dziś miałem jeszcze jeden dzień wolnego :)
Już kilka dni temu pomyślałem, że przejadę się jedną z moich tradycyjnych tras.
Przelotny opad deszczu sprawił, że miałem wątpliwości co do wyjazdu, ale nie zrezygnowałem z niego.


                                     Przylaszczki przy drodze, czyli wiosna nadeszła


                                                    Pszczółki też już nie śpią


Przez połowę trasy towarzyszył mi południowy wiatr, który sprawiał, że się bardziej męczyłem.
Jechałem w samej bluzie z długim rękawem i chciałem ją ściągnąć, ale zrezygnowałem, bo byłem spocony i mogłoby mnie zawiać.


                                                               W stronę Rokitna


                                      Nie zanosi się na kolejne opady. Można jechać


                                       W Rokitnie. Droga wciąż w wiadomym stanie


                            Kaszczor. Nawierzchnia posypana była granulkami nawozu

Zabrałem ze sobą ciasto na drogę i zatrzymałem się w Kaszczorze, żeby zjeść jedną część. Drugą dokończyłem w Zawadce. Żałowałem, że nie zabrałem ze sobą picia.



                                                     DK 78 w Zawadzie Pilickiej


                                                              Do Zawadki

Już w Grabcu moje nogi zaczynały wysiadać, lecz jakoś dotrwałem do Szczekocin. Pomyślałem jeszcze, że zobaczę, co pisze pod znakiem ,,zakaz wjazdu" przed skrętem z Bonowic do Siedlisk, o którym słyszałem.


                 Czyżby mieszkańcy nie chcieli, żeby obok nich robili sobie objazd?


Po powrocie byłem jeszcze w przychodni i aptece.
Gdy przechodziłem przez przejście, jakiś kretyn z samochodu z Bytomia wyzwał mnie od grubasów, bo sprawdziłem telefon, zanim wszedłem na przejście. Odparłem, żeby spierdalał i na tym się skończyło :)
Ehhh buractwo....

Ziółka oraz trasa.

Wtorek, 15 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Szczekociny > Bonowice > Grabiec > Zawada Pilicka > Biała Błotna > Wilków > Irządze > Zawada Pilicka > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny


Dziś święto, tak więc poszedłem rano do kościoła. Źle wymierzyłem czas wstawania i spóźniłem się na mszę :(
Po śniadaniu wybrałem się z tatą na zioła niedaleko. Przynieśliśmy wrotycz pospolity i krwawnik oraz trochę rumianku.
Miałem później na trasie poszukać jego większych ilości. 
Spakowałem kilka rzeczy do torby studenckiej i wyjechałem.
Zawiązałem na mostku kierownicy etui na telefon, żeby nie trzymać go ciągle w ręce, słuchając muzyki podczas jazdy.
Potem jednak nie chciało mi się go tam chować i trzymałem go w dłoni do końca trasy.
W Grabcu minęła mnie straż na sygnale. Pomyślałem, że minę zaraz jakiś wypadek i nie myliłem się.



                                        Wypadek na DK 78 w Zawadzie Pilickiej


Obserwowałem drogę za sobą w nowym lusterku, które dzisiaj założyliśmy.
Skręciłem w znaną sobie drogę wzdłuż torów kolejowych.



                                                            Do Białej Błotnej



                                                                Biała Błotna


Jakimś cudem dałem radę wyjechać pod górę, gdzie zawsze pchałem rower.
Pewnie to dzięki wyżej ustawionemu siodełku.
Niestety wiedziałem, że kolana później za to zapłacą.



                                      Krajobraz obok drogi krajowej Pradła-Lelów


Dalsza droga była pod wiatr, jednak nie przeszkadzał mi on zbytnio.
Wstąpiłem też na cmentarz, gdy wracałem.
Rumianku niestety nigdzie nie spotkałem :(

Praktyki i trasa.

Czwartek, 27 lipca 2017 · Komentarze(0)
Szczekociny > Bonowice > Grabiec > Zawada Pilicka > Siedliszowice > Pradła > Zawada Pilicka > Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz > Szczekociny

Dziś na praktykach poskręcałem dwa stoliki i coś tam skserowałem oraz poczytałem o świadczeniach.
Pomyślałem, żeby później zamiast spędzić kolejny dzień przed laptopem, pojechać na trasę, którą zaplanowałem jakiś czas temu.
W Zawadzie Pilickiej powstała nowa droga z drobnego kamienia, i ponoć prowadzi do Siedliszowic. 
Postanowiłem tamtędy pojechać.
Wyruszyłem gdzieś o 14:00 i wstąpiłem jeszcze do Biedronki po pączki. Wiem, średnie jedzenie na rower :)

Jechało się niezbyt lekko w stronę zachodnią, bo wiatr wiał właśnie z tego kierunku.
Wiedziałem, że do domu będę miał wiatr w plecy, więc nie narzekałem.


Droga krajowa nr 78 w Zawadzie Pilickiej



      Droga z drobnego kamienia, niby do Siedliszowic. W tle grzybiarze z koszykami, grrrrrrr!









Droga ta zdawała się nie mieć końca. W końcu po 3 km przyjemnej nawierzchni ZONK :(


                 No i po drodze :( A myślałem, że jest w całości zrobiona do Siedliszowic :(


Postanowiłem mimo to nie zawracać i pojechałem dalej widoczną powyżej drogą.
Kamień był gruby i rzucało mną, w dodatku było pod górkę. Nieprzyjemna sprawa :(









Spociłem się do tego stopnia, że czułem się, jakby ktoś oblał mnie wodą z wiadra.
To przyciągnęło jusznice deszczowe, które krążyły wokół mnie.
Męcząca, piaskowa droga z masą wystających korzeni drzew zdawała się nie mieć końca.
W końcu jednak się skończyła i ujrzałem to, co chciałem :)



                                           W końcu Siedliszowice! Nareszcie!

Okazało się, że jechałem równolegle do drogi, którą jechałem z Solcy w 2015 roku.



Kucyki



                                            To zjazd, o którym pisałem w 2015 roku


Zjechałem ponownie super zjazdem. Rower niesamowicie szybko nabierał prędkości, przez co zacząłem się bać i nieco zwolniłem.
Jeszcze trochę pod wiatr do Pradeł i reszta trasy była lekka do pokonania. Zjadłem pączki w Zawadce obok torów kolejowych.
Gdy wróciłem, przyszedł do mnie kot i miauczał. Pewnie się pytał, gdzie byłem :) 

Praktyki i po wsiach.

Czwartek, 20 lipca 2017 · Komentarze(0)
Szczekociny > Chałupki > Goleniowy > Przybyszów > Wywła > Goleniowy > Chałupki > Szczekociny

Ponownie byłem z paniami w terenie na praktykach. Myślałem już wtedy, jak dzisiaj pojadę.
Bolała mnie głowa i musiałem wziąć tabletkę. Nie do końca pomogła, ale byłem w stanie jeździć.
Upał dzisiaj straszny, do tego duszno i ryzyko burzy.

Z czasem zacząłem mieć wątpliwości, bo na horyzoncie niebo było ciemne.
Rozważałem pojechanie do babci lub siostry, bo miałem do nich blisko od Przybyszowa.
No ale chmura przeszła bokiem i mogłem jechać bez obaw.
Zjechałem z górki do Wywły. Wreszcie zrobili asfalt. Dawniej były tutaj kamienie, a sama droga była wymyta przez deszcz.
Nagrałem wideo ze zjazdu, niestety nie mam pojęcia, jak wstawić je do postu :(


                        Chmura widziana z górki w Goleniowach była naprawdę duża i ciemna. Na szczęście mnie ominęła.




                                                                          Jedzie pociąg z daleka i nie czeka


Na początku trasy jechało się fajnie, lekko, bo z wiatrem.
Powrót do domu nie był już tak sielankowy :)