Dzisiaj tylko wybraliśmy się do okolicznego lasu na zbieranie malin. Wczoraj szedłem tamtędy na spacer i widziałem, że sporo ich rośnie. No i zajrzeliśmy też na grzyby, znajdując tylko kurki. Ale zawsze są jakieś zbiory. :) Kiepska średnia z powodów wiadomych.
Zjadłem chyba we wtorek na wieczór loda z zamrażalnika i to był błąd. Najpierw mnie rozbolało gardło, potem doszedł katar i kaszel. :( Naprawdę mam kiepską odporność. Z powodu choroby nie wybraliśmy się dziś nigdzie daleko.
Ale przynajmniej nieco pojeździłem z moimi nowymi sakwami :)
Poświęciliśmy rano w kościele palemkę, potem jak zawsze mieliśmy gdzieś wyjść. Auto nie miało jednak przeglądu i tata zaproponował, żebyśmy się gdzieś przejechali rowerem. Odmówiłem, bo nie chciało mi się. Ale szybko zmieniłem zdanie :)
Z początku było ok - asfalt, wiatr w plecy. Ale w lesie było duże błoto.
Jeszcze jest git i da się jechać
Tutaj już było ciężej, chociaż wydaje się, że droga jest twarda
Tu już masakra była, ślizgałem się, musiałem jechać na najlżejszym przełożeniu
Tutaj było nieznacznie lepiej - dalej błoto
Ostatni odcinek męki po błocie - przy tamtych domach już był asfalt
W końcu wyjechaliśmy na drodze krajowej, ale powrót był nieprzyjemny - pod górkę i pod wiatr.
A 100 metrów od domu bardzo, ale to bardzo przykra i dotkliwa rzecz... zauważyłem naszego kota martwego, leżącego pod płotem :( :( :( :( :( :( :( Był z nami prawie 3 lata.... niech spoczywa w pokoju. :( :( :( :( [*]
Miało dzisiaj padać, oczywiście nie padało. Pojechaliśmy na krótką przejażdżkę po okolicy i potem do sklepa. Znaleźliśmy kanię w lesie przy drodze, ale niezdatna do użytku.
Wybraliśmy się znów na krótki dystans po okolicznych wsiach. Nie planowałem dzisiaj roweru, ale co tam. Założyłem tylko kurtkę, i dobrze że nie założyłem pod nią niczego więcej. Gdybym założył choćby cieniutką bluzę pod spód, strasznie bym się pocił. Mimo że wiatr był zimny, jechało się ok, choć z początku niezbyt ciepło.
Zawilce kwitną, czyli wiosna się rozkręca
Jak zawsze przystanęliśmy w lesie na herbatę. Jacyś debile powyrzucali sporo butelek po energetykach.
W dupę se wsadźcie te butelki, pieprzeni śmieciarze
Następnie pojechaliśmy dalej przez wsie i do domu, po drodze zahaczając o cmentarz. No i tyle :)
Było w miarę ciepło i słońce, więc wybraliśmy się znów w okolice z zeszłego tygodnia. Grzybów prawie nie było, za to nazbieraliśmy borówek. Gdy wracaliśmy, niebo się zachmurzyło. Może w końcu coś popada?
Dzisiaj słonecznie i w miarę ciepło, chociaż rano było zaledwie 6 stopni. Przed południem pojechaliśmy rowerem do lasu popatrzeć za grzybami. Niestety, pomimo tego, że w lesie jest bardzo mokro, nie znaleźliśmy prawie nic. Tylko jedną kurkę. Poza tym totalna puścizna :( I kolejny bezgrzybny rok będzie.