Dłuższa trasa.
Wtorek, 21 lipca 2015
· Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki samotnie
Prognozy straszyły lokalnymi burzami na południu kraju.
Mimo tego wybrałem się dzisiaj w dłuższą trasę.
Wyjechałem z domu po 14:00. Ogromny błąd, jaki popełniłem, to niezabranie czapki na głowę.
Słońce przygrzewało. Dobrze, że okresami zachodziło za chmury.
Pojechałem kolejną polną drogą, której nie znam. Okazało się, że prowadzi ona do wsi, przez którą wielokrotnie jechałem.
Odbiłem więc w innym kierunku, inną polną drogą. Wyjechałem nią na krajówce w Lubachowach.
Tiry przejeżdżające zbyt blisko mnie skłoniły mnie do skrętu w spokojną, leśną drogę rowerową.
Gdy przejeżdżałem przez fragment lasu na polu, rzuciła się na mnie cała armia jusznic deszczowych.
Chmara natrętnych owadów odpuściła dopiero na otwartej przestrzeni.
Niby niewielka chmura, a tyle deszczu z niej leciało. Dziwne zjawisko ;)
Po powrocie do domu pojechałem kolejną, znaną sobie dłuższą trasą do Biedronki.
Mimo tego wybrałem się dzisiaj w dłuższą trasę.
Wyjechałem z domu po 14:00. Ogromny błąd, jaki popełniłem, to niezabranie czapki na głowę.
Słońce przygrzewało. Dobrze, że okresami zachodziło za chmury.
Pojechałem kolejną polną drogą, której nie znam. Okazało się, że prowadzi ona do wsi, przez którą wielokrotnie jechałem.
Odbiłem więc w innym kierunku, inną polną drogą. Wyjechałem nią na krajówce w Lubachowach.
Tiry przejeżdżające zbyt blisko mnie skłoniły mnie do skrętu w spokojną, leśną drogę rowerową.
Gdy przejeżdżałem przez fragment lasu na polu, rzuciła się na mnie cała armia jusznic deszczowych.
Chmara natrętnych owadów odpuściła dopiero na otwartej przestrzeni.
Niby niewielka chmura, a tyle deszczu z niej leciało. Dziwne zjawisko ;)
Po powrocie do domu pojechałem kolejną, znaną sobie dłuższą trasą do Biedronki.