W pocie czoła.

Wtorek, 21 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Trasa : Szczekociny > Bonowice > Grabiec > Zawada Pilicka > Pradła > Siemięrzyce > Kroczyce > Lgota Murowana > Piaseczno > Skarżyce > Piecki > Blanowice > Zawiercie > Kromołów > Żerkowice > Przyłubsko > Pradła > Zawada Pilicka >  Zawadka > Grabiec > Bonowice > Tęgobórz >  Szczekociny


Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem pojechania rowerem do Zawiercia. Dzisiaj postanowiłem zrealizować cel :)
Zobaczyłem, że nie zanosi się na burzę, więc zabrałem w razie czego kurtkę, plecak z wyposażeniem i wyjechałem z domu po 13:40.
Na chwilę wstąpiłem do Biedronki po trzy izotoniki (nie chciało mi się parzyć herbaty, a poza nią były tylko słodkie, wzmagające pragnienie napoje) i dwie bułki drożdżowe. Tak przygotowany opuściłem Szczekociny.

Założyłem sobie słuchawki na uszy i co jakiś czas popijałem izotonika, co niwelowało zmęczenie w nogach.


                                                 Góra Zborów


Widoczne na zdjęciu zachmurzenie powodowało we mnie wątpliwości, czy aby na pewno powinienem jechać do Zawiercia.
Ale pomyślałem, że mam kurtkę i nic mi nie grozi. Kontynuowałem więc trasę.



                                               Kościół w Kroczycach


Chwilę później zadzwoniła Mama i wytłumaczyłem jej, gdzie jestem.
Przed Piasecznem spadła na mnie kropla deszczu, co tylko powiększyło moje wątpliwości, czy aby na pewno powinienem jechać do Zawiercia.
Po namyśle uznałem, że na horyzoncie nie ma już niczego podejrzanego i postanowiłem jechać. W końcu od celu dzieliło mnie tylko 6 km.

Po 30 km zacząłem odczuwać skutki popijania izotonika.
Przez to, że redukował zmęczenie, jechałem wcześniej szybciej.
Teraz utraciłem siły. Każdy podjazd był dla mnie niesamowicie trudny do pokonania.


                                            Na dole Zawiercie

W końcu dotarłem do upragnionego celu. Następnie, przebijając się przez miasto, począłem powrót do domu.
Niestety, praktycznie cała siła w nogach ze mnie wyparowała i musiałem pchać rower pod dość długi podjazd w kierunku Kromołowa.
Przystanąłem na jakiś czas na chodniku, zjadłem bułkę i popiłem izotonikiem, mając nadzieję, że przywróci mi to siły do dalszej jazdy.



                                                      Trzeba uważać


Za chwilę znów zadzwoniła Mama i znów jej mówiłem, gdzie jestem.


                                                W oddali widoczne kominy z Huty Katowice

Po przejechaniu powyższego fragmentu drogi zjechałem z naprawdę porządnego zjazdu.
Późniejsza droga przez Przyłubsko była już lżejsza do pokonania.
W Zawadzie Pilickiej przystanąłem na ostatnią bułkę i izotonika.

Przez całą trasę spływały ze mnie hektolitry potu, no i potwornie się zmęczyłem.
Ale grunt, że się udało :)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa bezmy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]