Odkurzam kolejną trasę
Niedziela, 22 lipca 2018
· Komentarze(1)
Kategoria Wycieczki z Tatą
Szczekociny - Rokitno - Dąbrowica - Małoszyce - Łany Wielkie - Łany Średnie - Przełaj Podlesie - Przełaj - Czekaj - Krzelów - Wydanka - Tarnawa - Sędziszów - Marianów - Nowa Wieś - Słupia - Wywła - Goleniowy - Chałupki - Szczekociny
No i pojechaliśmy na kolejną, niedzielną trasę.
Zaproponowałem tacie, żebyśmy jechali przez Małoszyce i Łany.
Jeździliśmy tędy, kiedy chodziłem do podstawówki, a ostatni raz chyba w 2014 roku.
Jeszcze przed domem gdy wkładałem licznik do podstawki, to mi się gnój zresetował :(
Dokręciłem bardziej pokrywkę baterii i po kolejnym włożeniu na szczęście nic się nie stało.
Kolejnym mankamentem technicznym było to, że po 10 km jazdy na smartfonie wyskoczyło mi, że ,,urządzenie jest przegrzane" :( Muzyka nie działała, więc musiałem schować sprzęt. Znów słuchałem muzyki po 40 km trasy.
W Małoszycach odbiliśmy w lewo i mieliśmy jechać przez Jasieniec.
Jednak przy skrzyżowaniu zobaczyliśmy jakąś nowo zrobioną drogę, której wcześniej nie było i pojechaliśmy nią.
Zmuszony byłem robić zdjęcia smartfonem, bo jak wyjąłem aparat i chciałem go włączyć, to pisało ,,wymień baterie" :( A przecież ostatnio działały.
Ludzie na łąkach belowali skoszone siano. Wkrótce pojawiło się kolejne skrzyżowanie. Pomyśleliśmy, że tą drogę również sprawdzimy. Jest tu niżej na zdjęciu. Ujechaliśmy kawałek i już wiedzieliśmy, że wyjdzie w okolicach Łan Wielkich. Zawróciliśmy i dalej pojechaliśmy poprzednią drogą.
Po niedługim czasie dotarliśmy do Łan Wielkich, tym razem od innej strony niż kiedyś.
Temperatura była wysoka, ale i tak było w miarę komfortowo. Pewnie było suche powietrze.
Bardzo pozytywne było to, że nawierzchnia była praktycznie wszędzie wyremontowana. Nie trafiliśmy na żaden zniszczony fragment. Szkoda, że nie w każdej części kraju się tak starają.
Między Przełajem a Czekajem zatrzymaliśmy się na obiad. Widzieliśmy też przy drodze jabłonkę, która nieźle obrodziła. Owoce były oczywiście kwaśne jak ocet.
Dojechaliśmy do Sędziszowa i nie kąpałem się :) Tylko tata poszedł trochę popływać. Całkiem dużo ludzi było i kąpiących się też sporo. Wreszcie obraliśmy drogę powrotną przez Marianów.
Kiepsko, że zapowiadają ponad 30 stopni i do tego wilgotne powietrze. W takich warunkach ciężko się pedałuje.
Ja się mimo tego postaram jeździć i może zacznę też przejażdżki pod wieczór, które pomogą mi uzupełnić kondycję.
No i pojechaliśmy na kolejną, niedzielną trasę.
Zaproponowałem tacie, żebyśmy jechali przez Małoszyce i Łany.
Jeździliśmy tędy, kiedy chodziłem do podstawówki, a ostatni raz chyba w 2014 roku.
Jeszcze przed domem gdy wkładałem licznik do podstawki, to mi się gnój zresetował :(
Dokręciłem bardziej pokrywkę baterii i po kolejnym włożeniu na szczęście nic się nie stało.
Kolejnym mankamentem technicznym było to, że po 10 km jazdy na smartfonie wyskoczyło mi, że ,,urządzenie jest przegrzane" :( Muzyka nie działała, więc musiałem schować sprzęt. Znów słuchałem muzyki po 40 km trasy.
W Małoszycach odbiliśmy w lewo i mieliśmy jechać przez Jasieniec.
Jednak przy skrzyżowaniu zobaczyliśmy jakąś nowo zrobioną drogę, której wcześniej nie było i pojechaliśmy nią.
Zmuszony byłem robić zdjęcia smartfonem, bo jak wyjąłem aparat i chciałem go włączyć, to pisało ,,wymień baterie" :( A przecież ostatnio działały.
Ludzie na łąkach belowali skoszone siano. Wkrótce pojawiło się kolejne skrzyżowanie. Pomyśleliśmy, że tą drogę również sprawdzimy. Jest tu niżej na zdjęciu. Ujechaliśmy kawałek i już wiedzieliśmy, że wyjdzie w okolicach Łan Wielkich. Zawróciliśmy i dalej pojechaliśmy poprzednią drogą.
Po niedługim czasie dotarliśmy do Łan Wielkich, tym razem od innej strony niż kiedyś.
Temperatura była wysoka, ale i tak było w miarę komfortowo. Pewnie było suche powietrze.
Bardzo pozytywne było to, że nawierzchnia była praktycznie wszędzie wyremontowana. Nie trafiliśmy na żaden zniszczony fragment. Szkoda, że nie w każdej części kraju się tak starają.
Między Przełajem a Czekajem zatrzymaliśmy się na obiad. Widzieliśmy też przy drodze jabłonkę, która nieźle obrodziła. Owoce były oczywiście kwaśne jak ocet.
Dojechaliśmy do Sędziszowa i nie kąpałem się :) Tylko tata poszedł trochę popływać. Całkiem dużo ludzi było i kąpiących się też sporo. Wreszcie obraliśmy drogę powrotną przez Marianów.
Kiepsko, że zapowiadają ponad 30 stopni i do tego wilgotne powietrze. W takich warunkach ciężko się pedałuje.
Ja się mimo tego postaram jeździć i może zacznę też przejażdżki pod wieczór, które pomogą mi uzupełnić kondycję.