Miałem dzisiaj wolne od szkoły. I dobrze :) Planowałem pojechać do Sędziszowa, ale musiałem coś porobić wcześniej i było za późno. Mimo to postanowiłem nie siedzieć w domu i wybrać się na jakiś krótki dystans. Dawno nie jechałem przez Obiechów i obrałem trasę właśnie tędy.
Koniec Rokitna i początek innego województwa
Słabo widać, ale traktor beluje siano. W oddali Dąbrowica
Poszedłem sobie dzisiaj na spacer i byłem w Biedronce. Kupiłem tam batona proteinowego za 3 zł (drogo) i napój izotoniczny. A potem pomyślałem, że się przejadę rowerkiem. Miałem pojechać do kolegi 9 km od domu, ale na pewno by chciał jeździć na moim nowym rowerze, a ja mu nie chcę dawać, bo już kiedyś miał podobny i rozwalił. No więc jechnąłem sobie przez las, później koło stawów i młyna do Chałupek. Do domu wróciłem krajówką. Lasem wybrała się też para emerytów z licznikiem, według którego mieli 12.6 km :) Niestety po spacerze miałem zmęczone nogi i nie jechało się najlepiej.
Koło młyna wyleciał do mnie owczarek niemiecki i ewidentnie próbował mnie ugryźć. Zajeżdżałem mu drogę i jakoś uciekłem. A niewiele brakowało, żeby mnie dziabnął skurwisyn :( Nie pojadę już tamtędy więcej :(
W końcu kupiłem nowy rower - tym razem trekkingowy. Mój Kross służył mi przez 7 lat wiernie, ale zrobił się już za niski na mnie. Wystawiłem go na sprzedaż i na razie nikt nie jest chętny na kupno. Poczekam :) Dzisiaj wreszcie miałem okazję przejechać się na próbę. Wpadłem jeszcze po drodze do sklepu rowerowego, bo w karcie gwarancyjnej napisali, że po miesiącu trzeba przyjechać na przegląd, inaczej gwarancja przepadnie. Pan powiedział, że to nieprawda i nie trzeba przyjeżdżać. Mogę też założyć nóżkę tylną, koszyk i nie zaliczy się to do ,,zmian konstrukcyjnych dokonanych przez użytkownika".
Jechało się naprawdę lepiej. Na początku nie mogłem rozwinąć większej prędkości, bo głupi ciągnik mnie trzymał i nie mogłem go wyprzedzić :( Okazało się, że rower kiepsko radzi sobie na drogach wysypanych kamieniami. Jednak nie jest to jakaś szczególna wada, bo i tak preferuję drogi asfaltowe. Średniej 20 km/h niestety nie uzyskałem, bo moja kondycja jest kiepska i jeszcze spowalniał mnie porywisty wiatr. :/
Witam znów :) Niestety zarzuciłem bloga, bo zwyczajnie nie chciało mi się jeździć. Potem doszły studia. W grudniu niestety zwichnąłem ponownie prawą rękę, tym razem poważniej :( Do wybicia stawu dołączyło złamanie guzka większego, przez co miałem operowaną rękę. Chodziłem z ortezą utrudniającą ruchy do lutego, teraz muszę ją ćwiczyć.
Dziś pomyślałem, że w końcu wsiądę na rower i przejadę się niedaleko. Najpierw sprawdziłem, czy w ogóle mogę jeździć z tą ręką. Na szczęście mogę :) Wiało dzisiaj strasznie, ale było bardzo ciepło.
Pojeździłem po lesie, jednak miejscami było mi ciężko, bo gleba była miękka, a kondycja kiepska. Okresami robiłem przystanki, bo pociłem się. I później jeździłem po mieście.
Znowu długo nie jeździłem. Byłem zajęty i nie chciało mi się też. Dopiero dzisiaj wskoczył ja na rower swój. Pojechałem najpierw niedaleko domu, później na Bógdał. Tylem znalazł w sumie.
No i zakończył ja praktyki na ten rok. Zostawiłem jakieś prezenty pracownikom na koniec. Szybko to zleciało. Teraz tylko papiery na uczelnię i gitarka. Trocha szkoda mi było budynek opuścić, no ale chociaż bydzie spokój. Aby kilometry się zgadzali, pojeździł ja po mieście. (ja nie ze śląska, ja tak sobie godom :))
Rano normalnie pojechałem, oczywiście spóźniony, ale nieważne. Później zaczęło lać i musiałem czekać, aż przestanie. Przestać nie zamierzało i kiedy deszcz się zmniejszył, wdziałem bluzę z kapturem i pojechałem do domu. Nosz po prostu cudowna pogoda.